Post

Jak żyją ludzie w Tajlandii?

 

 

Dla przeciętnego mieszkańca Europy, Tajlandia jest odległa nie tylko w sensie geograficznym, ale również mentalnym. Różnią nas nie tylko elementy kulturowe, religijne czy choćby klimatyczne, ale także podejście do życia, dlatego wycieczka do Tajlandii jest tak atrakcyjna. Złośliwi mówią, że Tajowie to wesoły naród wyłącznie dzięki słońcu i codziennych dostawach witaminy D, aczkolwiek dzisiaj postanowimy przyjrzeć się tej kwestii nieco głębiej.

 

 

Nerwica vs. opanowanie
W wielu przewodnikach turystycznych i poradnikach o Tajlandii wyczytamy, że Tajowie bardzo nie lubią temperamentnego zachowania się w miejscach publicznych. Dotyczy to zarówno wybuchów złości, jak i pozytywnych emocji, np. głośnie śmianie się. Może wydawać nam się to dziwne, bo w końcu sami nazwali się „krajem ludzi wolnych” i „krainą uśmiechów”. Cały problem rozchodzi się z powodu różnego rozumienia wyznawanych wartości. Pomimo tego, że my, jako mieszkańcy Europy, deklarujemy „wolność” jako nasze dążenie, myślimy o niej w sposób zupełnie inny, niż Tajowie. Na zachodzie wolność utożsamiana jest z pieniędzmi, natomiast w Azji Południowo-Wschodniej – ze szczęściem. W końcu Tajowie nie należą do najbogatszych społeczeństw, a uchodzą za radosnych i przyjaznych. Statystyki pokazują, że co piąta dorosła osoba mieszkająca w Europie cierpi na nerwicę albo depresję. Wynika to właśnie z naszego trybu życia i nieustanną gonitwą. W Tajlandii czas płynie zupełnie inaczej, a biorąc pod uwagę fakt, że ponad 90% Tajów deklaruje buddyzm, mieszkańcy to prawdziwi mistrzowie opanowania. Jeśli zaczniemy na Taja krzyczeć i obsypywać go pretensjami, że nasz autobus jest spóźniony o dwie godziny, zostaniemy najpewniej zignorowani. Tajowie nie zrozumieją naszej złości, potraktują nas jak małe dzieci i poczekają, aż atak agresji przejdzie, by można było w jakiś sposób rozwiązać problem.

Niech żyje król
Tajowie są bardzo przywiązani do rodziny królewskiej, darzą ją głęboką miłością i szacunkiem. Dlatego każde negatywne uwagi o królu lub jego świcie będą traktowane jako atak. Zatem poleca się turystom trzymanie języka za zębami, czy to publicznie, czy to w prywatnym zaciszu, bo nigdy nie wiadomo kogo spotkamy. Targanie banknotów z wizerunkiem króla także uchodzi za niezwykle obraźliwe i znieważające. Co ciekawe, w Tajlandii przed każdym kinowym seansem odtwarzany jest hymn narodowy, podczas którego należy wstać – niezależnie od tego, czy jesteś Tajem, czy mieszkańcem innego kraju na świecie.

Medytacja
Ponad 90% Tajów deklaruje buddyzm. Można powiedzieć, że życie codzienne mieszkańców jest ściśle powiązane z religią – nawet o zasadzaniu i zbieraniu ryżu decydują mnisi. Wizerunek medytującego mnicha to wręcz nieodłączny krajobraz w Tajlandii. Mnichów spotkamy dosłownie wszędzie i nie należy im przeszkadzać w kontemplowaniu ich wewnętrznego świata. Szacunkiem należy darzyć również wszystkie podobizny i posążki Buddy, więc lepiej nie robić z nich zabawek dla dzieci albo obiektu do fajnego zdjęcia. Pamiętajmy, że każdy posąg Buddy to dla Taja świętość, więc przebywając w Tajlandii jako gość trzeba to uszanować. Warto wspomnieć o kwestii głowy. Głowa według filozofii buddyzmu stanowi najświętszą część ciała (ponieważ znajduje się najwyżej), więc zabronione jest jej dotykanie, nawet jeśli chcemy przyjacielsko pogłaskać małe Tajskie dziecko. Co ciekawe, w salonie fryzjerskim na pewno zostaniesz zapytany o to, czy fryzjer może zrobić ci fryzurę.